Opowiem Wam historię. Nie wiem czy w nią uwierzycie, ale daję słowo harcerza, że wydarzyła się na prawdę.
Ale po kolei…
Patrz tato – UFO jedzie!
Na początku kwietnia robiłem na monocyklu 120-kilometrową trasę wzdłuż niemieckiej granicy. Na trasie miałem do pokonania jedną przeprawę promową w Połęcku, ale niestety nie przewidziałem tego, że w święta promy nie kursują (była to akurat wielkanoc).
Podjechałem więc do najbliższego domu, aby podpytać czy jest jakakolwiek opcja przeprawienia się jakąś łodzią za flaszkę, lub ewentualnie czy jest gdzieś w okolicy jakaś inna przeprawa. Gdy podjechałem do pierwszego domu wzbudziłem taką sensację, że przesympatyczny pan zaczął wołać po kolei wszystkie swoje dzieci, żonę teściową i resztę familii, żeby zrobić im ze mną zdjęcie 😉
Chwilę pogadaliśmy, pośmialiśmy się z tego że wyglądam jak UFO i poleciałem w dalszą drogę.
Był to jeden krótki epizod, jakich przytrafia się wiele w czasie wycieczek po okolicznych wsiach i małych miejscowościach. To jednak nie koniec tej historii…
Krótka przerwa w środku lasu
Dzisiaj, około czterech miesięcy od tamtego zdarzenia, wybrałem się na krótką, 80-kilometrową wycieczkę w okolicach Zielonej Góry. W połowie trasy zjechałem na leśny parking, żeby chwilę rozruszać stopy, napić się wody i pooddychać bez kasku na głowie. Był to parking pośrodku niczego – po prostu altanka z ławkami w środku lasu i brak jakichkolwiek zabudowań w promieniu kilkunastu kilometrów.
Po chwili na ten sam parking podjechał samochód, z którego wypakowała się jakaś rodzinka. Poszli na drugi koniec polany służącej za parking i robili sobie zdjęcia na tle lasu…
…ale po kilku minutach podchodzą do mnie i przesympatyczna pani mówi, że jakiś czas temu widzieli podobne UFO u siebie na wsi. Jak się okazało – to byłem ja, a ta uśmiechnięta rodzinka to ta sama rodzina, która robiła sobie ze mną całą sesję zdjęciową przy tej nieczynnej przeprawie promowej w innej części kraju.
Pani nawet nadal miała w telefonie zdjęcia ze mną 😀
Powiedzcie – jakie są szanse na takie spotkanie? Jaka była szansa na to, że wtedy przy promie akurat ta rodzina stała przed domem, więc mogłem ich podpytać o drogę, a teraz dokładnie ta sama rodzina zjechała sobie na leśny parking znajdujący się pośrodku niczego? I to w idealnej chwili, bo byłem tam zaledwie pięć minut!
Takie spotkania wywołują uśmiech na twarzy i dają fajną, pozytywną energię.
Przed odjazdem zapytałem jeszcze tylko, czy mogę sobie zrobić z nimi zdjęcie, bo inaczej nikt mi w tę historię nie uwierzy. Po czym pani powiedziała że też musi sobie zrobić zdjęcie ze mną, bo jej też nikt nie uwierzy 😀
Kochana rodzinko – nie wiem nawet jak się nazywacie, ale wiem gdzie mieszkacie! I gdy będę jeszcze w Waszej okolicy, to nie zawaham się wprosić na herbatkę (i podładowanie koła;)
Pozdrawiam!
PS – zapraszam na mojego Instagrama @monocyklem!